piątek, 3 lipca 2009
Wiśniowy Sad
Jest to miejsce, w którym my, gospodarze, realizujemy swoje pasje i marzenia, umożliwiając jednocześnie przebywającym u nas gościom przeżycie swojej przygody- nie tylko z górami i przyrodą, ale też z historią, zabytkami i kulturą Karkonoszy, dawnych oraz współczesnych.
Pomaga nam w tym wyjątkowo atrakcyjna lokalizacja- w górach (600 m npm), w najwyższej, ustronnej i widokowej części Zachełmia, jednak niedaleko od najważniejszych miast regionu -Jelenia Góra 10 km, Karpacz 13 km, Szklarska Poręba 15 km.
Od nas poznaje się całe Karkonosze od Śnieżki po Szrenicę, Kotlinę Jeleniogórską jako Dolinę Pałaców i Ogrodów, od Jakuszyc po Kowary oraz wiele innych interesujących miejsc: Praga, Harrachov, Drezno, Książ, Adrspach, zamek Czocha, Krzeszów.
Aktywniejsi mogą spędzić czas na wycieczkach po licznych zachełmiańskich trasach nordic walking i rowerowych, biegowych na Polanie Jakuszyckiej i w Kowarach, jeżdżąc na nartach w Karpaczu, Szklarskiej P., na Łysej Górze, w Świeradowie Zdr. i w Harrachovie, wspinając się w Kotłach Śnieżnych, Kruczych Skałach, Górach Sokolich i na naszych, znajdujących się 50 m od domu, ponad stu granitowych boulderach, także biorąc udział w licznych zawodach rowerowych (np.MTB) i narciarskich (np. Bieg Piastów).
Miłośnicy sztuki doznają radości w spotkaniach z karkonoską, sudecko-tyrolską architekturą, regionalnym malarstwem i legendami, z kunsztem przedwojennych mistrzów kamieniarstwa, malarstwa, architektury sakralnej i pałacowej, z teatrem jeleniogórskim, michałowickim i ulicznym, z muzyką obecną na wielu imprezach i festiwalach (muzyka organowa, jazzowa, chóralna, symfoniczna, piosenka poetycka, turystyczna itp.)
Dom nasz otoczony jest bujną przyrodą: lasami, łąkami oraz dużym, przez lata urządzanym ogrodem- sadem. Służy to wszystkim uciekającym nawet na chwilę od miejskiego zgiełku, którzy znajdą tu spokój i ciszę podkreślaną śpiewem ptaków, delikatnym oddechem dolnoreglowych lasów i szumem pobliskich (1,5 km) potoków: Czerwień, Ziębiec, Zachełmiec, Podgórna oraz wodospadów ( 4 km): Podgórnej, kaskady Czerwienia, kaskady Myji.
Wypoczynek pod drzewami owocowymi w ogrodowych hamakach lub przy wieczornym ognisku, czasem w towarzystwie akoreonu i gitary, można urozmaicić sobie spacerem na zamek Chojnik (45 min), do pobliskiej Przesieki (15 min) albo Jagniątkowa (1 godz.), na Przełęcz Karkonoską (2,5 godz.). Wystarczy też tylko spoglądać, niemal z ogrodu, na panoramę Zachełmia, Cieplic, Kotłów Śnieżnych, na Chojnik.
W osobnej, dobrze wyposażonej kuchni, goście przyrządzają sobie oprócz codziennych posiłków, również pozbierane w czasie spaceru albo w ogrodzie maślaki, podgrzybki, prawdziwki, kozaki, kanie oraz jagody, poziomki, jeżyny, maliny, w które obfitują tutejsze lasy. Przez płot otaczający 40- arowy ogród, czasem zaglądają sarny, łanie, borsuki, lisy, kuny, zające i przelatują myszołowy, jastrzębie, szpaki, sójki, pokrzewki, sikorki, dzięcioły, nietoperze, puchacze.
Nocą, po dniu pełnym wrażeń, skrywamy się bezpiecznie w dużym domu, w którym zachowaliśmy mnóstwo sudeckich elementów (meble, podłogi, schody, architektura), w prosto i gustownie przygotowanych pięciu pokojach z łazienkami, co tworzy w połączeniu z ciszą, świeżym powietrzem i zielonym otoczeniem, oryginalny klimat, pasujący do naszego spokojnego i życzliwego ludziom usposobienia, zgodny z zamysłem budowniczych sprzed ponad 100 lat.
Zapraszamy więc nie tylko w wakacje, ferie, święta lub długie weekendy, kiedy rzadko można znaleźć u nas jeszcze wolny pokój, ale zwłaszcza poza takimi okresami, gdy na szlakach nie spotka się żywej duszy. Kiedy Karkonosze nabierają swoich intensywnie tęczowych lub świeżych, seledynowych i pastelowych kolorów, gdy okoliczne górskie zakamarki przyozdabiają się kłębkami mgły, koralami rosy, deszczem spadających liści ścielących się miękko pod nogi, koronkami szronu i niespodziewanie spadłym puchem śnieżnym, a różnorodne zjawiska pogodowe i krajobrazy pozostaną na zawsze w Państwa pamięci oraz na unikalnych, artystycznych i pamiątkowych Waszych zdjęciach.
piątek, 8 maja 2009
Hans Rischmann
"(...) na szczególniejszą zasługuje uwagę tak zwana grota Ryszmana proroka siedemnastego wieku, który w niej przyszłość trzech następnych wieków przepowiadał. Hans Ryszman podług pisemka w r. 1630 wydanego, urodził się we wsi Łomnicy, i w r. 1617, gdy skończył lat dwadzieścia siedem, oniemiał na dziewięć tygodni, poczem odzyskawszy mowę, rozpoczął prorocki swój zawód, i tak odtąd życie jego dzieliło się na niemość zupełną i natchnienia. Lud okoliczny schodził się słuchać przepowiedni jego poprzedzonych krzykiem i konwulsjami."
niedziela, 25 stycznia 2009
Hala Izerska
Mieszkańcy żyli biednie. Utrzymywali się z wypasu bydła i owiec, produkcji serów, przędzenia wełny, połowu pstrąga. Mężczyźni pracowali przy wyrębie lasu, wyrabiali gonty i trudnili się kłusownictwem. Surowy klimat nie pozwalał na uprawę zbóż i drzew owocowych. Miejsce to było zwane "Małą Syberią" z powodu długich i srogich zim. Piekarz i masarz przyjeżdżali tu konno raz w tygodniu i oferowali świeże pieczywo i mięso. Inne zakupy robiły kobiety, nosząc ze Świeradowa ciężkie kosze na własnych barkach.
Administracyjnie kolonia podlegała miastu Bad Flinsberg (Świeradów Zdrój). Raz w miesiącu pastor odprawiał nabożeństwo w budynku starej szkoły. Szkoła powstała w 1750 roku gdy wioska liczyła około 20 domów. Zmarłych chowano na cmentarzu w Świeradowie.
Wraz z rozkwitem Świeradowa jako uzdrowiska, które nastąpiło w drugiej połowie XIX wieku rozbudowała się też Wielka Izera. Osada stała się ulubionym miejscem wycieczek kuracjuszy. Ożywił się ruch graniczny z Czechami i rozwinęła się turystyka narciarska. Mężczyźni byli dodatkowo zatrudniani przy wydobyciu borowiny z tutejszych torfowisk potrzebnej dla uzdrowiska.
W latach 30-stych XX wieku Gross Iser rozciągała się od Polany Izerskiej do Kobylej Łąki (ok. 5,5 km) z głównym skupiskiem na Hali Izerskiej. Znajdowały się tutaj 43 domy mieszkalne, 3 gospody, 2 schroniska, 2 celnice, kawiarnia, leśniczówka, straż pożarna, domek myśliwski oraz stara i nowa szkoła. Właśnie w nowej szkole, wybudowanej ok. 1938 roku mieści się "Chatka Górzystów".
Szkoła posiadała główną klasę (1-8) z dodatkowym pokojem na bibliotekę, osobne pomieszczenie do prac ręcznych dla chłopców (dzisiejsza drewutnia) i szkolną kuchnię dla dziewcząt. Na piętrze mieszkał nauczyciel z rodziną. Obie szkoły posiadały dzwonnice. W starej szkole dzwon bił o godzinie 7, 12 i 18tej, w nowej tylko przy szczególnych wydarzeniach ( Nowy Rok, pogrzeb itp. ).
10 maja 1945 roku osadę zajął oddział radziecki, spalono domek myśliwski. 11 maja żołnierze zastrzelili właściciela schroniska Gross Iser Baude Paula Hirta. Został on pochowany w pobliżu Nowej Szkoły. Dziś to miejsce upamiętnia okolicznościowa tablica oraz prosty brzozowy krzyż.
Od czerwca do października 1945 roku przeprowadzono akcję wysiedlania. W latach powojennych nastąpiło stopniowe rozbieranie i niszczenie zabudowań. Budynek szkoły nie wiedzieć dlaczego ocalał, jednak nie obyło się bez rozszabrowania co cenniejszych elementów wyposażenia nie mówiąc już o elementach konstrukcyjnych. Właściwie to do dnia dzisiejszego budynek nie osiągnął jeszcze stanu z roku 1945 kiedy to wszystkie pomieszczenia były w nim oświetlone, istniała kompletna instalacja wodociągowa i kanalizacyjna z których do dzisiaj pozostały jedynie uchwyty po rurach, a w nieistniejącym dziś łączniku pomiędzy budynkami znajdowały się łazienki i toalety wyłożone białymi kafelkami!
Również drugi budynek aktualnie nadający się do kapitalnego remontu na skutek wycięcia i "zagospodarowania" belek stropowych posiadał wszystkie instalacje i standardem wykończenia nie odbiegał od budynku głównego. Dodatkowo na stan budynku wpłynął fakt iż w dzisiejszej świetlicy a także w pomieszczeniu do niej przylegającym stały konie używane do prac leśnych. Dziś przy okazji zbijania starych tynków co chwilę okazuje się że słupy nośne są do wysokości jednego metra przegnite i sukcesywnie trzeba je wymieniać. A jako że budynki są zbudowane z tzw. "pruskiego muru" dziury po owych słupach a także rozkradziona i naprędce załatana elewacja przyczyniają się do powstawania dużych przeciągów dzięki którym utrzymanie znośnej temperatury w budynku wymaga naprawdę ogromnych ilości opału.
W połowie lat osiemdziesiątych, przypadkiem odkryli to miejsce studenci z WSI z Zielonej Góry1). Starania o zaadoptowanie budynku na chatkę studencką zostały uwieńczone sukcesem. Pośpieszny remont przeprowadzono głównie rękami studentów. Przebudowano świetlicę (wcześniej stajnia), odtworzono ganek, położono nowy dach, zbudowano piece i wyposażono wnętrze. Pierwszymi gospodarzami zostali Lucyna i Jurek Bizunowiczowie z Lubska.
1) - ...wiosną 1985 lub 86 roku wybrałem się na Górski Rajd Długodystansowy, organizowany przez Oddział PTTK "Celwiskoza". Wiódł on wtedy wzdłuż całego Głównego Grzbietu Karkonoszy. Pojechałem dzień wcześniej aby przejść na rozgrzewkę z Czerniawy do Szklarskiej, w zasadzie bezdrożem, wzdłuż granicy (nie było wtedy jeszcze szlaku zielonego ani żółtego). Na Hali złapali mnie WOPiści i zwieźli gazikiem do Strażnicy w Świeradowie. Tam bardziej dowódca zmiany był zdziwiony że przez 8 godzin nie spotkałem żadnego jego żołnierza, niźli czepiał się mnie za ten spacer wzdłuż granicy (było to przecież jeszcze w okolicy stanu wojennego). W czerwcu zrobiliśmy sobie rajd z Suchej Beskidzkiej przez Babią Górę, Jeleśnię, Sopotnię, Boraczą, Rysiankę. Spaliśmy wtedy w chatce na Lasku, w Sopotni i jeszcze gdzieś, no i zachorowalismy na taką chatkę "w Zielonej Górze". Po powrocie do ZG wybrałem się na Halę, aby obczaić co i jak z tą chatką, którą pamiętałem z wiosny. Spałem wówczas w hotelu PTTK w samym środku Świeradowa. Szybko doszliśmy do porozumienia z Nadleśnictwem i poprzez struktury zielonogórskiego Almaturu zajęliśmy zabudowania na Hali na studencką Chatkę. W pierwszej ekipie oprócz mnie byli jeszcze Marek Czapliński, Paweł Linka, wspomnieć można Jasia Mejzę, Henia "Rybę" Rybackiego i innych... - Ze wspomnień "odkrywcy" chatki Mietka.